Dzieciak przynosił ze szkoły same jedynki, dwóje i uwagi w dzienniczku. Ojciec mówi:
- Koniec żartów. Pójdziesz do szkoły przyklasztornej.
Poszedł chłopak, po półroczu wraca - same czwórki i piątki.
No widzisz, synek, dało się być grzecznym i uczyć się?
Jasne tata, przyszedłem, patrzę - przy drzwiach jeden taki ukrzyżowany. W sieni następny. Na jadalni, w świetlicy... mówię ci tam się z człowiekiem nie pierdolą...